USA gromadzą siły na Morzu Karaibskim

07.11.2025

Służy to przede wszystkim uwiarygodnianiu gróźb prezydenta USA Donalda Trumpa dotyczących zakończenia rządów reżimu Nicolása Maduro w Wenezueli oraz wzmaganiu w regionie obaw, że prawdopodobna jest operacja wojskowa w tym państwie.

Presja USA zaczęła narastać na przełomie lipca i sierpnia, kiedy wpisały one na listę organizacji terrorystycznych tzw. Kartel Słońc i podniosły do 50 mln dol. nagrodę za informacje prowadzące do aresztowania i skazania Maduro. Zarzuciły mu kierowanie tą organizacją oraz powiązania z gangiem Tren de Aragua i kartelem Sinaloa. Następnie rozpoczęły rozmieszczanie zasobów wojskowych na Morzu Karaibskim – początkowo niszczycieli marynarki, okrętów desantowych piechoty morskiej i samolotów zwiadu morskiego. We wrześniu przebazowały myśliwce F-35 i drony bojowe MQ-9 do Portoryko, a w październiku skierowały w rejon działań grupę bojową lotniskowca. USA od września atakują łodzie cywilne, rzekomo przemycające narkotyki – jak dotąd doszło do co najmniej kilkunastu takich ataków, w których zginęło ponad 60 osób. Według doniesień medialnych administracja Trumpa rozważa ataki na wenezuelskie bazy wojskowe, przekonując, że są one używane do przemytu narkotyków (głównie lotniska i porty). Eskalacja do poziomu lądowej inwazji jest mało prawdopodobna, a jej perspektywa będzie co najwyżej wykorzystywana jako kolejna groźba wobec reżimu, jednak nie można wykluczyć, że USA rozpoczną ataki rakietowe z morza i z powietrza pod pretekstem walki z przemytem narkotyków.