Wznowienie walk na granicy Tajlandii i Kambodży
Starcia, które rozpoczęły się 8 grudnia, są kontynuacją pięciodniowego konfliktu obu stron z lipca br. Wskazuje to na duży potencjał destabilizacyjny tajlandzko-kambodżańskiego sporu granicznego.
Po obu stronach zginęło dotychczas przynajmniej 14 osób (żołnierzy i cywilów), a 88 zostało rannych. Ponadto ok. 400 tys. mieszkańców Tajlandii i ok. 100 tys. Kambodży zostało ewakuowanych z terenów przygranicznych. Obie strony oskarżają się o eskalację walk. Ma ona prawdopodobnie związek z zarzucaniem przez Tajlandię stronie kambodżańskiej rozmieszczania nowych min wzdłuż spornej granicy (podobnie było w czasie lipcowych starć). Już 11 listopada, po wybuchu miny, która raniła tajlandzkiego żołnierza, władze Tajlandii zawiesiły wykonywanie umowy z końca października br. o wdrażaniu zawieszenia broni, podpisanej na szczycie ASEAN-u w Kuala Lumpur w obecności prezydenta USA Donalda Trumpa. W wyniku starć Kambodża wycofała swoją reprezentację z igrzysk Azji Południowo-Wschodniej, odbywających się w Tajlandii. Oba państwa wyrażają gotowość do obrony swojej suwerenności, a szef tajlandzkiej dyplomacji stwierdził, że nie ma przestrzeni do negocjacji z Kambodżą. Może to oznaczać przedłużenie walk, jednak ich przekształcenie się w długotrwałą wojnę na dużą skalę jest mało prawdopodobne z uwagi na potencjalne koszty ludzkie, polityczne i ekonomiczne. Elementami zaostrzającymi spór mogą być m.in. rozbudzone nastroje nacjonalistyczne po obu stronach, a także twarda postawa rządu Tajlandii w obliczu planowanych wyborów parlamentarnych, które mają odbyć się na początku 2026 r. Prawdopodobnie naciski na oba państwa w celu zakończenia walk będą wywierać USA, np. przez groźbę podwyższenia ceł, jak działo się to w lipcu (prezydent Trump ma rozmawiać z przywódcami Tajlandii i Kambodży).

O działaniach zbrojnych z lipca br. na granicy tajlandzko-kambodżańskiej pisał Damian Wnukowski
.png)
