Tygodnik PISM: Unia Europejska, nr 22/2025
Regularnie analizujemy wydarzenia i procesy, które kształtują Unię Europejską. Dziś:
- Seria wizyt Ursuli von der Leyen na granicy wschodniej UE
- Zainicjowanie procesu ratyfikacji umowy UE z Mercosurem
- Reakcja Komisji Europejskiej na wewnętrzne głosy krytyki dotyczące polityki UE wobec Izraela
- Napięcia handlowe w stosunkach irlandzko-amerykańskich
- Wsparcie liderów Trójkąta Weimarskiego dla proeuropejskich władz Mołdawii
W dniach 29 sierpnia – 1 września przewodnicząca Komisji Europejskiej (KE) odwiedziła Łotwę, Finlandię, Estonię, Polskę, Litwę, Bułgarię i Rumunię. Celem wizyt było zademonstrowanie wsparcia UE dla państw odpowiedzialnych za ochronę granicy, która jest celem ataków hybrydowych ze strony Rosji i Białorusi.
Wizyty przewodniczącej KE na granicy wschodniej UE poprzedzone były intensyfikacją ataków Rosji na Ukrainę, w których doszło m.in. do zniszczenia biura delegacji UE w Kijowie, a także incydentami bezpieczeństwa na terytorium UE, w tym eksplozją rosyjskiego drona na terytorium Polski w nocy z 19 na 20 sierpnia. W ich konsekwencji w liście z 29 sierpnia br. Polska, Finlandia, Łotwa, Litwa i Estonia zaapelowały do KE o przyznanie dodatkowych środków na ochronę zewnętrznych granic UE. W trakcie serii wizyt na granicy wschodniej Ursula von der Leyen zadeklarowała zwiększenie funduszy unijnych na obronność oraz zarządzanie migracją w nowym wieloletnim budżecie UE na lata 2028–2034. Podczas spotkań z przywódcami rozmawiała również o możliwościach wykorzystywania środków z przyjętego w maju br. Instrumentu na rzecz Zwiększenia Bezpieczeństwa Europy (SAFE) na projekty wzmacniające bezpieczeństwo granic. Polska złożyła wniosek o finansowanie z SAFE m.in. projektu „Tarcza Wschód”.
Komisja Europejska przekazała 3 września Radzie i Parlamentowi Europejskiemu (PE) do ratyfikacji tekst porozumienia z Mercosurem (Argentyną, Brazylią, Paragwajem i Urugwajem). Decyzja następuje mimo zastrzeżeń do zasad liberalizacji handlu produktami rolnymi, płynących m.in. z Francji i Polski.
Narastający sprzeciw unijnych państw o silnych sektorach rolno-spożywczych przeciwko porozumieniu o partnerstwie z Mercosurem – wynegocjowanemu w grudniu ub.r. po prawie ćwierć wieku od rozpoczęcia rozmów – nie przeszkodził Komisji Europejskiej w podjęciu decyzji o zainicjowaniu ratyfikacji dokumentu. Zgodnie z przewidywaniami wydzieliła ona część handlową umowy (pozostałe to dialog polityczny i współpraca sektorowa) na podstawie kompetencji wyłącznych, więc do wyrażenia zgody wystarczy większość kwalifikowana w Radzie i zwykła w PE. Nie jest pewne, czy rządy Francji i Polski zdołają stworzyć koalicję, która mogłaby zablokować ten proces – według mediów Komisja próbuje wykluczyć taki scenariusz, m.in. oferując jakiś wewnętrzny mechanizm ochronny lub kompensacyjny. Przekonuje do umowy, kładąc nacisk na korzyści gospodarcze – głównym rezultatem ma być utworzenie największej na świecie strefy wolnego handlu (ponad 700 mln konsumentów). Jednak na determinację KE w przeforsowaniu porozumienia w dużym stopniu wpływa kontekst polityczny. Porozumienie z Mercosurem ma być odpowiedzią m.in. na narastający protekcjonizm USA oraz umacniającą się pozycję gospodarczą Chin w Ameryce Płd.


Grupa unijnych urzędników wystosowała list do przewodniczącej KE Ursuli von der Leyen oraz wysokiej przedstawiciel Unii do spraw zagranicznych i polityki bezpieczeństwa Kai Kallas. Wzywali w nim do zaostrzenia stanowiska UE wobec Izraela, w tym objęcia sankcjami polityków odpowiedzialnych za aktualny kryzys humanitarny oraz wstrzymania wszelkiej współpracy z tym państwem (np. w ramach programu Horyzont).
List został wysłany w maju br. i podpisało się pod nim ok. 2 tys. urzędników (w samej KE pracuje ok. 32 tys. osób, we wszystkich instytucjach – ok. 80 tys.). Początkowo KE poprzez swoją rzeczniczkę skrytykowała list jako wyraz aktywizmu politycznego, na który nie ma miejsca w korpusie urzędniczym. Pomimo tej reakcji w tym tygodniu czwórka komisarzy (w tym wiceprzewodnicząca KE Teresa Ribera) nieoficjalnie odpowiedziała na pismo, doceniając zaangażowanie ich autorów i zgadzając się, że działania Unii powinny być bardziej zdecydowane. Reakcje na list wskazują, że – zarówno na poziomie instytucjonalnym, jak i szerzej w ramach państw członkowskich – opinie na temat adekwatnej reakcji na działania Izraela w Strefie Gazy są podzielone. Chociaż panuje zgoda co do krytycznej oceny postępowania tego państwa, to brakuje jej w stosunku do konkretnych kroków, jakie powinna podjąć UE (np. zawieszeniu umowy o handlu sprzeciwiają się Niemcy i Węgry), oraz oceny ich potencjalnego wpływu na działania Izraela.

Polityka handlowa administracji Donalda Trumpa stanowi poważne wyzwanie dla Irlandii, zwłaszcza jej pozycji jako „bramy wjazdowej” dla amerykańskich korporacji na wspólny rynek. Punktem zapalnym są m.in. przepisy dyrektywy o usługach cyfrowych (DSA).
W lipcu przewodnicząca KE Ursula von der Leyen wynegocjowała z prezydentem USA Donaldem Trumpem porozumienie handlowe, w ramach którego UE zgodziła się na nałożenie przez USA 15-procentowych ceł na towary europejskie. Zabezpieczyło ono podstawowe interesy Irlandii, będącej czwartym największym eksporterem do Stanów Zjednoczonych w UE (z eksportem towarowym do USA w ub.r. o wartości 72,6 mld euro, przy wartości importu 22,5 mld euro). Dla eksportu Irlandii do USA kluczowy jest jednak sektor farmaceutyczny (obecnie leki stanowią 61% jego całkowitej wartości), z uwagi na zapowiadane przez Trumpa podniesienie ceł w tym zakresie do wielokrotności stawki podstawowej w celu relokacji ich produkcji do Stanów Zjednoczonych. Politycznie kwestia ta jest powiązana z wdrażaniem DSA. Na Irlandię – jako siedzibę europejskich oddziałów amerykańskich korporacji Big Tech (np. Google i Apple) – USA wywierają presję w celu osłabiania wdrażania dyrektywy, obejmującą groźby sankcji ekonomicznych oraz personalne przeciw kluczowym politykom. Niewdrożenie dyrektywy grozi jednak Irlandii sporem z KE, podobnie jak w przypadku opodatkowania koncernu Apple. W ub.r. Trybunał Sprawiedliwości UE ostatecznie zobowiązał Irlandię do wyegzekwowania od firmy dopłaty do nieuczciwie niskich podatków.

Wizyta w Kiszyniowie premiera Polski Donalda Tuska, prezydenta Francji Emmanuela Macrona i kanclerza Niemiec Friedricha Merza 27 sierpnia w Dniu Niepodległości Mołdawii służyła manifestacji poparcia dla jej przystąpienia do UE. Utrzymanie tego kursu będzie zależało od wyniku wyborów parlamentarnych 28 września, w których większość mogą zdobyć partie prorosyjskie.
Wizyta liderów jest kolejnym – po szczycie UE–Mołdawia z 4 lipca br. – elementem zabiegów służących mobilizacji i konsolidacji proeuropejskich wyborców, z których część oczekiwała szybszych przemian wewnętrznych i postępów integracji. Jednak UE wciąż nie otworzyła żadnego z klastrów negocjacyjnych, choć rząd Mołdawii deklaruje gotowość ich rozpoczęcia we wszystkich dziedzinach i przystąpienia do Unii do 2030 r. Państwa Trójkąta Weimarskiego – obok Rumunii – są w UE liderami wsparcia dla mołdawskich reform i jej aspiracji członkowskich. Udzieliły wsparcia związanej z prezydent Maią Sandu rządzącej obecnie samodzielnie Partii Działania i Solidarności (PAS), której według sondaży do większości może zabraknąć do 10 mandatów w parlamencie i która ma niewielkie możliwości zawarcia koalicji. Zignorowały przy tym lewicowy Blok Alternatywa, który pozorując proeuropejskość, usiłuje przejąć lewicową część elektoratu PAS. Data wizyty miała wymiar symboliczny, służący podkreśleniu determinacji UE w przeciwstawieniu się Rosji. Za pomocą dezinformacji i działań hybrydowych usiłuje ona wpłynąć na nastroje społeczne i wyniki wyborów w Mołdawii, licząc na to, że odsunięcie PAS od władzy podważy proeuropejski kurs kraju.

