Tygodnik PISM: Europejski, nr 14/2025

14
24.09.2025

Regularnie analizujemy wydarzenia i procesy, które kształtują Europę. Dziś:

  • Bezprecedensowo długie naruszenie przestrzeni powietrznej Estonii przez rosyjskie myśliwce
  • Dania nie zaprasza wojsk USA do udziału w manewrach na Grenlandii
  • Podpisanie umowy o wolnym handlu EFTA z Mercosurem
  • Wyrok TSUE wstrzymujący rozbudowę węgierskiej elektrowni jądrowej Paks II przez Rosatom
  • Akt oskarżenia wobec Călina Georgescu o usiłowanie zamachu stanu w Rumunii
  • Radykalne propozycje Partii Reformy dotyczące brytyjskiej polityki imigracyjnej

Naruszenie przez rosyjskie MiG-31 przestrzeni powietrznej Estonii 19 września br. – bezprecedensowo długie jak na wtargnięcie rosyjskich myśliwców – spowodowało reakcję NATO w ramach Air Policing i jest wyzwaniem dla solidarności Sojuszu poddawanego coraz częstszym testom ze strony Rosji.

W ocenie estońskiego rządu reakcja NATO była zgodna z procedurami i proporcjonalna do powstałego zagrożenia. Mimo medialnej dyskusji o możliwości podjęcia bardziej zdecydowanych działań oficjalny przekaz władz był stonowany, lecz stanowczy. Jest to wynikiem m.in. szerokiego konsensusu politycznego co do roli NATO na wschodniej flance i konieczności utrzymania jego jedności. Jednocześnie rząd skierował wniosek o uruchomienie art. 4, zabiegając o dalsze wzmacnianie Sojuszu w regionie, w tym zwiększenie zdolności wykrywania i reagowania, pożądanych przez Estonię i pozostałe państwa bałtyckie, które mają bardzo ograniczone zdolności obrony powietrznej (np. nie posiadają własnych myśliwców). By uwrażliwić społeczność międzynarodową na rosnące zagrożenie ze strony Rosji, Estonia, na wzór Polski po ataku dronowym, zwołała na 22 września br. – po raz pierwszy w historii tego państwa – pilne posiedzenie Rady Bezpieczeństwa, obnażając intencje Rosji. Wzrost liczby wtargnięć rosyjskich obiektów w przestrzeń powietrzną państw NATO stanowi wyzwanie dla Sojuszu, także w kontekście amerykańskiej dyskusji o skali obecności wojsk USA w Europie.

O rosyjskiej dezinformacji w kontekście testowania NATO pisali Filip Bryjka i Aleksandra Wójtowicz
➡️

Andre M. Chang / Zuma Press / Forum


 

Trwające w dniach 9–19 września br. na Grenlandii manewry „Arctic Light 2025” – największe w historii – mają potwierdzać determinację Danii do obrony tego terytorium. Jest to sygnał wobec Rosji i Chin, prowadzących ekspansję w Arktyce, ale także wobec USA, których prezydent Donald Trump deklaruje chęć przejęcia wyspy.

Wzmożona obecność militarna w Arktyce jest odpowiedzią Danii na rozbudowę przez Rosję potencjału na Dalekiej Północy oraz penetrację regionu przez Chiny. W styczniu na podstawie ponadpartyjnego konsensusu premier Mette Frederiksen ogłosiła – w porozumieniu z rządami autonomicznych Grenlandii i Wysp Owczych – wart prawie 2 mld euro program poprawy zdolności do nadzoru i utrzymania suwerenności w regionie, obejmujący budowę nowych okrętów, pozyskanie dronów i satelitów. Dobór partnerów zaproszonych do „Arctic Light 2025” jest równocześnie manifestacją wobec Stanów Zjednoczonych. Choć ich siły stale stacjonują na Grenlandii w bazie w Pituffik i w ubiegłych latach uczestniczyły we wspólnych manewrach, Dania zaprosiła tylko Francję, Niemcy, Norwegię i Szwecję. To odpowiedź na natarczywe propozycje Trumpa dotyczące odkupienia wyspy (nie wykluczył on także siłowego jej przejęcia) oraz wzmożoną aktywność amerykańskich służb sondujących nastroje jej mieszkańców. Równocześnie jednak władze duńskie nie chcą zaogniać sporu, dlatego unikają konfrontacji z Trumpem, podkreślają dobrą współpracę wojskową i braterstwo broni z USA – żołnierze duńscy brali udział w misjach w Iraku i Afganistanie.

O rywalizacji o Grenlandię pisali także Kinga Dudzińska i Paweł Markiewicz
➡️

Martin Zwick / Universal Images Group / Forum


 

Umowa podpisana 16 września br. w Rio de Janeiro przez państwa EFTA i Mercosuru przewiduje m.in. stopniowe zniesienie większości barier celnych oraz dostęp do rynków usług i zamówień publicznych. Do wejścia w życie niezbędna jest ratyfikacja przez wszystkie państwa strony.

Sygnatariusze umowy z EFTA – Islandia, Liechtenstein, Norwegia, Szwajcaria – i Mercosuru – Argentyna, Brazylia, Paragwaj, Urugwaj – podkreślają, że porozumienie stworzy strefę wolnego handlu obejmującą blisko 300 mln osób i zniesie 97% wzajemnych ceł (część w ramach okresów przejściowych sięgających 15 lat). Obszary te są jednak dla siebie marginalnymi partnerami handlowymi i za większość ich wymiany odpowiadają Szwajcaria i Brazylia. EFTA zawarła już umowy o wolnym handlu z kilkoma partnerami w Ameryce Łacińskiej: Meksykiem (w mocy od 2001 r.), Chile (od 2004) oraz Ekwadorem, Kolumbią i Peru (od 2011), więc porozumienie z południowoamerykańskim blokiem będzie ważnym uzupełnieniem tej sieci. Z kolei Mercosur poza regionem ma takie porozumienia tylko z Egiptem (2017) i Izraelem (2010), więc liberalizacja handlu z EFTA poszerzy dostęp do kilku wysokorozwiniętych rynków europejskich. Przyjęcie umowy EFTA–Mercosur może być łatwiejsze niż zainicjowana 3 września br. przez Komisję Europejską ratyfikacja dużo bardziej złożonej umowy UE z Mercosurem. Niezależnie od perspektyw zakończenia tych procesów ich osiągnięcie ma potwierdzać przywiązanie państw stron do wielostronnego handlu opartego na prawie międzynarodowym oraz manifestować sprzeciw wobec narastającego protekcjonizmu, zwłaszcza za sprawą polityki USA.

O zakończeniu negocjacji Unii Europejskiej z Mercosurem pisał Bartłomiej Znojek
➡️

Martin Varela Umpierrez / Reuters / Forum


 

W wyroku z 11 września br. Trybunał Sprawiedliwości UE stwierdził nieważność decyzji Komisji Europejskiej (KE) z 2018 r., wydającej zgodę na pomoc publiczną przy rozbudowie o dwa bloki (2,4 GW) elektrowni jądrowej Paks II, realizowanej na Węgrzech przez Rosatom. Przyczyni się to do dalszego opóźnienia projektu, a po ponownym, najprawdopodobniej negatywnym, rozpatrzeniu decyzji KE – do jego wstrzymania.

W orzeczeniu wydanym na wniosek skarżącej Austrii Trybunał stwierdził, że przyznanie kontraktu rosyjskiemu podmiotowi w procedurze bezprzetargowej z 2014 r. wymaga ponownego przeanalizowania przez KE, gdyż może naruszać wspólnotowe prawo zamówień publicznych i dyskryminować inne podmioty. KE wyda nową decyzję prawdopodobnie za kilka do kilkunastu miesięcy, ale do tego czasu część prac przy inwestycji nie będzie mogła ruszyć. Ostateczne rozstrzygnięcie Komisji może być odmienne od tego z 2018 r., co wynika z głębokiej zmiany otoczenia międzynarodowego po 2022 r. i promowanej przez KE polityki zakończenia zależności energetycznych UE od Rosji. Tymczasem władze Węgier dyskredytują wyrok i zapowiadają determinację przy kontynuacji prac. Podobnie jak w poprzednich latach efektywność ich działań pozostaje ograniczona, co przekłada się na dalsze, już ponad 10-letnie opóźnienie inwestycji, które wynikało m.in. z sankcji USA na rosyjski Gazprombank, obsługujący finansowo działalność Rosatomu (zniesionych w czerwcu br.), okresowego wycofania się z projektu niemieckiego Siemensa i szeregu przeszkód prawnych.

O zgodzie KE na rozbudowę elektrowni jądrowej na Węgrzech pisała Veronika Jóźwiak
➡️


 

Przedstawiony 16 września br. akt oskarżenia ujawnia kulisy przypisywanego Călinowi Georgescu i jego współpracownikom usiłowania zamachu stanu po unieważnionych wyborach prezydenckich z końca 2024 r. Trwające do tego momentu zaniedbania polityki informacyjnej władz rumuńskich skutkują spadkiem zaufania społeczeństwa do państwa i wzrostem nastrojów radykalnych.

Konferencja prasowa prokuratora generalnego przy okazji przedstawienia aktu oskarżenia była pierwszym wystąpieniem instytucji państwowej wyjaśniającym całościowo schemat działań grupy Georgescu. Miały być one elementem trwającej od 2019 r. wojny hybrydowej Rosji przeciw Rumunii, której kulminacją była ingerencja w wybory prezydenckie w 2024 r. Rosyjskie działania miały obejmować masowe ataki cybernetyczne, dezinformację i manipulacje za pomocą inżynierii społecznej powodujące polaryzację i nieufność do państwa. Wykorzystując długotrwałą bierność informacyjną władz, Georgescu przedstawiał się – budując paralele m.in. do Jezusa i Donalda Trumpa – jako ofiara rządzących „sorosowsko-globalistycznych” elit, które bezprawnie uniemożliwiły mu wybór na prezydenta. Kapitał polityczny zgromadził dzięki temu kreujący się na jego następcę – wszedł do II tury powtórzonych wyborów wiosną br. – George Simion, lider nacjonalistycznego Związku Jedności Rumunów (AUR), największej partii opozycyjnej. Politycy ci przewodzą w rankingach zaufania: wg wrześniowego badania CURS Georgescu ufa 40% obywateli, a Simionowi – 38%, co plasuje ich przed prezydentem Nicuşorem Danem (34%) i premierem Ilie Bolojanem (26%). Ponadto AUR wybiła się na faworyta wśród partii – 34% poparcia wobec 18% w wyborach parlamentarnych z 2024 r.

O unieważnieniu wyborów prezydenckich w Rumunii w końcu 2024 r. i niedopuszczeniu Georgescu do startu w powtórzonym głosowaniu wiosną br. pisał Jakub Pieńkowski
➡️

Andreea Campeanu / Reuters / Forum


 

22 września lider Partii Reformy Nigel Farage ogłosił nową wizję brytyjskiej polityki migracyjnej, koncentrującą się na ograniczeniu legalnej migracji i zniesieniu prawa do stałego pobytu (ILR) w Wielkiej Brytanii. Wdrożenie tej koncepcji wywołałoby poważny konflikt prawny i dyplomatyczny z UE.

Propozycje mają wzmocnić poparcie społeczne Partii Reformy (ok. 30% prognozowanego poparcia wobec 15% dla laburzystów i 13% dla torysów) poprzez redefinicję polityki migracyjnej – kluczowej w oczach brytyjskiej opinii publicznej. Najważniejszym elementem propozycji jest zastąpienie ILR pięcioletnimi wizami dla pracowników z wysokim progiem płacowym i ograniczeniem liczby bliskich na utrzymaniu zagranicznego pracownika. Projekt przewiduje też przyznawanie świadczeń socjalnych wyłącznie obywatelom brytyjskim. Zmiany te zakładają oszczędności w budżecie państwa na poziomie 230 mld funtów. Obecnie na mocy Umowy o wystąpieniu z 2019 r., stanowiącej podstawę brexitu, ILR przysługuje ponad 4,1 mln obywateli UE (w tym 1,125 mln Polaków) z zachowaniem pełnych praw społecznych (770 tys. obywateli UE pobiera zasiłek socjalny). Propozycje te demonstrują coraz wyższą gotowość największej pod względem poparcia społecznego partii brytyjskiej do działań jednostronnych. Jednak ich wdrożenie naruszyłoby zasadę wzajemności w relacjach brytyjsko-unijnych, podważałoby współpracę z UE na mocy Porozumienia o partnerstwie strategicznym z maja br. m.in. w zakresie mobilności pracowników, wymiany młodzieży i innych programów społecznych, a także groziłoby Wielkiej Brytanii sporami prawnymi, karami finansowymi czy sankcjami handlowymi.

O modelu relacji unijno-brytyjskich po brexicie pisał Przemysław Biskup
➡️

Reuters