Tygodnik PISM: Bezpieczeństwo międzynarodowe, nr 19/2025

19
24.06.2025

Co tydzień analizujemy wydarzenia i procesy, które mają wpływ na globalne bezpieczeństwo. Dziś:

  • Operacja USA „Midnight Hammer” przeciwko ośrodkom nuklearnym Iranu
  • Podważenie przez Hiszpanię spójności NATO tuż przed szczytem Sojuszu w Hadze
  • Perspektywy rozwoju chińskich sił nuklearnych
  • Białoruskie inwestycje w wojska dronowe

Przeprowadzona 22 czerwca operacja USA przeciwko irańskim ośrodkom nuklearnym w Isfahanie, Natanzie i Fordow może okazać się punktem zwrotnym w kampanii zainicjowanej dziewięć dni wcześniej przez Izrael. Dla oceny skuteczności działań Izraela i USA kluczowy pozostaje dobrze chroniony i dotąd bezpieczny ośrodek w Fordow.

W operacji użyto 30 pocisków manewrujących Tomahawk i kilku bombowców B-2 z bombami penetrującymi GBU-57 o masie 13 ton. Choć Donald Trump zapewniał o „zmiażdżeniu” Fordow, szef połączonych sztabów USA wstrzymał się z pełną oceną dokonanych zniszczeń. Zdjęcia satelitarne sugerują, że bomby te eksplodowały w szybach wentylacyjnych Fordow, co mogło uszkodzić lub zniszczyć tunel z kaskadami wirówek do wzbogacania uranu. Wciąż niejasne są losy 408 kg wysoko wzbogaconego uranu 60%, które po wzbogaceniu do 90% mogłyby posłużyć jako materiał dla 9–10 głowic nuklearnych. Podobnie jak po nalotach Izraela Międzynarodowa Agencja Energii Atomowej (MAEA) nie odnotowała skażeń radioaktywnych, a głównym zagrożeniem są chemikalia do obróbki różnych form uranu. Iran zmaga się przy tym z osłabieniem wpływów regionalnych, potencjału wojskowego i problemami wewnętrznymi, grożącymi teokracji w Teheranie. W obliczu zgromadzonych już wokół Iranu sił Stanów Zjednoczonych opcje odwetu rakietowego lub blokady cieśniny Ormuz mogą się okazać dla tego państwa zbyt ryzykowne. Kolejne ultimatum USA może kierować Iran ku zgodzie na wszystkie amerykańskie żądania lub ich większość. Zapewnienia prezydenta USA i szefa Pentagonu, że ich priorytetem są kwestie nuklearne, a nie zmiana władzy w Teheranie (osłabione przez późniejsze wpisy Trumpa w mediach społecznościowych), mają zachęcać osłabiony reżim do podjęcia negocjacji.

O historii tajnego programu nuklearnego Iranu pisał Marcin Andrzej Piotrowski
➡️

PISM


 

Hiszpania podważyła spójność polityczną NATO, nie zgadzając się na zwiększenie wydatków na obronność do poziomu 5% PKB. Władze Hiszpanii przekonują, że wydatki na poziomie 2,1% PKB wystarczą im do osiągnięcia celów związanych ze wzmacnianiem potencjału zgodnie z planami Sojuszu.

Uzgodnienie nowego poziomu wydatków jest głównym celem spotkania przywódców i szefów rządów NATO 24–25 czerwca w Hadze. Sojusznicy zadeklarują zwiększanie wydatków do poziomu 5% do 2035 r. Cel ten został podzielony na dwa obszary – bezpośrednie wydatki na rozwój potencjału militarnego na poziomie 3,5% i wydatki na infrastrukturę na poziomie 1,5%. Ustalenie takiego poziomu odzwierciedla wcześniejsze żądania prezydenta Trumpa, który domagał się od sojuszników wydatków na poziomie 5%, chociaż USA wydają 3,4%. Nowy cel nie jest powiązany z planowanymi inwestycjami, ale nadrzędnym celem sojuszników jest utrzymanie zaangażowania USA w bezpieczeństwo Europy i uzyskanie niezbędnego czasu na wzmocnienie potencjału przez państwa europejskie. Hiszpania dopiero w tym roku zwiększy wydatki do poziomu 2,1%. Jest to znaczący wzrost, bo w zeszłym roku wydawała tylko ok. 1,3%. Sojusz będzie mógł argumentować, że wszystkie państwa (chociaż z rocznym opóźnieniem) osiągnęły podstawowy cel, jakim było przeznaczanie co najmniej 2% PKB na obronność. W deklaracji ze szczytu ma się znaleźć sformułowanie, że „sojusznicy zobowiązują się do zwiększenia wydatków do 5%”, które nie wskazuje, że zobowiązali się do tego wszyscy członkowie Sojuszu, ale pozwala na zachowanie pozorów jedności. Na podejście socjalistycznych władz Hiszpanii do NATO wpływa kilka czynników. Ich priorytetem jest ochrona państwa socjalnego, nawet za cenę podważania spójności politycznej Sojuszu. Chociaż Rosja próbowała podsycać tendencje separatystyczne Katalonii, ze względu na położenie geograficzne Hiszpania nie odczuwa zagrożenia militarnego ze strony rosyjskiej. Należy też do państw, w których wysoki odsetek społeczeństwa (41%) negatywnie postrzega NATO, a także ma niechętny stosunek do Stanów Zjednoczonych. Niechęć ta jest związana m.in. z dawnym poparciem USA dla dyktatury Francisco Franco.


 

Szybka rozbudowa chińskiego arsenału broni nuklearnej zwiększa wyzwania dla równoczesnego odstraszania Chin i Rosji przez USA. Prawdopodobnie doprowadzi do wzmocnienia amerykańskiego arsenału nuklearnego, jak również może przyczynić się do dodatkowych działań na rzecz wzmocnienia odstraszania jądrowego NATO w Europie.

Według szacunków Sztokholmskiego Instytutu Badań nad Pokojem (SIPRI) Chiny zwiększyły swój arsenał nuklearny z ok. 500 głowic w 2024 r. do 600 w 2025 r. Szacunki te są bliskie ocenie Departamentu Obrony USA, według którego chiński arsenał rośnie od 2020 r., osiągnie ponad 1 tys. głowic w 2030 r. i będzie zwiększany dalej do co najmniej 2035 r. Rozbudowa ta istotnie skomplikuje sytuację strategiczną USA, mimo że ich potencjał nuklearny jest znacznie większy od chińskiego, liczy bowiem ok. 3,7 tys. sprawnych głowic (z czego wg SIPRI ok. 1,7 tys. jest gotowych do szybkiego użycia, a pozostałe są w rezerwie). Zwiększy to zarówno liczbę celów dla sił nuklearnych USA, jak i zagrożenie atakiem na amerykańskie terytorium, zwłaszcza gdyby Chiny dokonały go w koordynacji z Rosją, która posiada ok. 4,3 tys. sprawnych głowic jądrowych (w tym 1,7 tys. rozmieszczonych). Prezydent Donald Trump chce wynegocjowania układu o redukcji sił nuklearnych z udziałem Chin i Rosji, jednak szanse na to są niewielkie. Chiny odrzucają bowiem ideę takich rozmów dopóty, dopóki USA i Rosja mają o wiele większe potencjały. Będzie zatem rosła presja na rozbudowę przez USA sił nuklearnych, co jest rekomendowane przez szereg amerykańskich ekspertów i wojskowych, m.in. powołaną przez Kongres ponadpartyjną komisję w raporcie z 2023 r. Administracja Trumpa może się także zainteresować większym wsparciem misji nuklearnej ze strony sojuszników z NATO, w tym przez zwiększenie ich udziału w nuclear sharing (szczególnie poprzez certyfikację dodatkowych samolotów do przenoszenia amerykańskich bomb nuklearnych).

O programie nuclear sharing pisał Artur Kacprzyk
➡️

PISM


 

Białoruś intensywnie rozwija wojska dronowe, m.in. w wyniku wniosków wyciąganych przez nią z wojny na Ukrainie. Jest to też skorelowane z budowanymi od kilkunastu lat zdolnościami do produkcji systemów bezzałogowych.

Białoruś przeznacza na potrzeby swoich sił zbrojnych jedynie równowartość ok. 1,4 mld dol., a więc nie ma możliwości budowania szeroko zakrojonych zdolności wojskowych ani zakupu znacznych ilości nowoczesnego sprzętu. Dlatego od kilkunastu lat inwestuje w produkcję dronów, które w ostatnich latach stały się kluczowym elementem współczesnego pola walki, co pokazuje m.in. wojna na Ukrainie. Buduje też wojska systemów bezzałogowych, które są samodzielnym komponentem wojsk specjalnych, ale też są tworzone jako oddziały w brygadach artyleryjskich i zmechanizowanych. Ich celem jest m.in. prowadzenie rozpoznania, zadawanie strat przeciwnikowi, wsparcie dla artylerii, a także zabezpieczenie inżynieryjne, transportu czy łączności. Białoruś rozwija także systemy walki radioelektronicznej, co ma dodatkowo zwiększyć jej bezpieczeństwo. Te wyspecjalizowane zdolności już stanowią wyzwanie dla państw wschodniej flanki NATO, gdyż Białoruś aktywnie wykorzystuje drony do obserwacji sytuacji w pasie granicy z Polską, Litwą i Łotwą. W najbliższych miesiącach – m.in. ze względu na przygotowania do wrześniowych manewrów OUBZ i ćwiczeń „Zapad”, które odbędą się na białoruskich poligonach – należy spodziewać się intensyfikacji takich działań.