Tygodnik PISM: Bezpieczeństwo międzynarodowe, nr 18/2025

18
17.06.2025

Co tydzień analizujemy wydarzenia i procesy, które mają wpływ na globalne bezpieczeństwo. Dziś:

  • Izraelski atak powietrzny na Iran
  • Chińska pomoc w produkcji irańskich rakiet balistycznych
  • Rosyjska propaganda wymierzona w NATO w związku ze szczytem Sojuszu
  • Koordynacja działań NATO i UE w sprawie wzmocnienia zdolności obronnych i pomocy dla Ukrainy
  • Rosyjskie straty w wojnie z Ukrainą

Od 13 czerwca lotnictwo i służby wywiadowcze Izraela prowadzą operację przeciwko celom wojskowym i ekonomicznym w Iranie, co ma ograniczyć jego zdolność do produkcji broni nuklearnej. Słabszy militarnie Iran ma ograniczone możliwości odwetu.

Operacja „Powstający lew” nie zlikwidowała dobrze chronionego ośrodka wzbogacania uranu w Fordow, ale obejmuje coraz więcej filarów reżimu, np. dowództwa służb i sił bezpieczeństwa wewnętrznego oraz sektor naftowo-gazowy Iranu. Jej dotychczasowy przebieg pokazał doskonałe rozpoznanie i przygotowanie złożonych działań Izraela oraz ograniczenia zdolności odwetowych Iranu. Izraelska operacja wydaje się zainicjowana wbrew wcześniejszemu oporowi USA oraz skutecznie torpeduje amerykańsko-irańskie rozmowy nuklearne. Deklaracje władz Izraela sugerują, że liczy on na wewnętrzne osłabienie władz Iranu oraz ewentualne wymuszenie na nich ustępstw w razie wznowienia negocjacji z USA. Biorąc pod uwagę skalę strat Iranu oraz ciosy wymierzone w jego prestiż, nie można wykluczyć, że zdecyduje się on na zupełne zerwanie współpracy z Międzynarodową Agencją Energii Atomowej, a nawet na budowę małego arsenału nuklearnego z wykorzystaniem uranu z Fordow. Zniszczenie tego ukrytego głęboko w skałach ośrodka może być trudne dla lotnictwa lub wojsk specjalnych Izraela. Jednak izraelskie kalkulacje mogą uwzględniać możliwości zaangażowania w konflikt sił i środków USA, które są lepiej przygotowane do ataków na tego typu cele.

Szerzej o kontekście, celach i skutkach operacji Izraela pisał Marcin Andrzej Piotrowski
➡️

credit: AMIR COHEN / Reuters / Forum


 

Prawdopodobna sprzedaż przez Chiny i dostawa w bieżącym roku tysięcy ton nadchloranu amonu pozwoli Iranowi na produkcję paliwa do kilkuset rakiet balistycznych.

Według informacji medialnych umowy o sprzedaży środków chemicznych miały zostać uzgodnione kilka miesięcy temu, jeszcze przed objęciem urzędu przez prezydenta Donalda Trumpa i jego sugestiami wznowienia rozmów nuklearnych z Iranem z marca br. Realizację dostaw zaplanowano na ten rok (pierwsze dwa statki dotarły do irańskiego portu Szahid Radża’i w styczniu br.) i mają dotrzeć nie tylko do Iranu, ale za jego pośrednictwem także do Hutich w Jemenie, co zwiększy możliwości rażenia celów m.in. w Izraelu. Chińskie zaangażowanie wzmacniające destabilizację sytuacji w regionie (oprócz paliwa rakietowego także poprzez dostawy dronów) potwierdził amerykański Departament Stanu. Prawdopodobieństwo takiego wsparcia wskazuje, że w polityce Chin na Bliskim Wschodzie ważniejsza od rozwoju relacji gospodarczych z ZEA czy Arabią Saudyjską i ostatniej próby normalizacji stosunków z Izraelem jest rywalizacja z USA. Dla Chin ważna w tym kontekście jest ich wiarygodność jako partnera państw autorytarnych, który wspiera je w sporach ze Stanami Zjednoczonymi.


 

Rosja wykorzystuje zbliżający się szczyt NATO w Hadze (24–25 czerwca br.) do nasilenia działań propagandowych wymierzonych w Sojusz. Jej celem jest wzmacnianie podziałów w ramach NATO i ograniczanie jego zdolności do działania.

Dla Rosji NATO jest najważniejszym przeciwnikiem, co pokazują dokumenty doktrynalne tego państwa w obszarze bezpieczeństwa oraz jego polityka nastawiona na konfrontację z Sojuszem. Dlatego rosyjskie władze z uwagą śledzą natowskie działania, w tym komunikaty poszczytowe i ćwiczenia wojskowe. Tegoroczny szczyt w Hadze ma dla Rosjan duże znaczenie z dwóch powodów. Po pierwsze, odbędzie się z udziałem nowej amerykańskiej administracji, która w optyce Rosji nie jest nastawiona do niej negatywnie. Po drugie, zarówno przygotowania do szczytu, jak i komunikat końcowy Rosjanie wpisują w kontekst własnych żądań stawianych Ukrainie. Jednocześnie starają się oni podważać jedność sojuszniczą, wskazując, jakie państwa nie będą w stanie lub nie będą chciały zrealizować zobowiązania do przeznaczania 5% PKB na obronę, co będzie jednym z najważniejszych postanowień szczytu w Hadze. Z kolei brak deklaracji sojuszników, że Ukraina nie zostanie członkiem NATO, będzie wykorzystywany do pokazania, że nie chcą pokoju. W skrajnym wypadku może to zostać użyte jako powód wycofania się Rosji z rozmów pokojowych pod pretekstem ignorowania przez Sojusz jednego z najważniejszych rosyjskich żądań.


 

Spotkanie ambasadorów przy UE i NATO potwierdziło konieczność dalszego wsparcia wojskowego dla Ukrainy. Koordynacja na poziomie obu organizacji może zwiększyć efektywność takiej pomocy oraz wzmacniania potencjału obronnego Europy.

Spotkania unijnego Komitetu Politycznego i Bezpieczeństwa (PSC) oraz natowskiej Rady Północnoatlantyckiej (NAC) są ważnym narzędziem dialogu politycznego i zacieśniania praktycznej współpracy między obiema organizacjami. W pierwszym od trzech lat spotkaniu uczestniczyli przedstawiciele wszystkich państw członkowskich UE i NATO. Wskazuje to na zbliżoną ocenę zagrożeń ze strony Rosji i determinację do przywrócenia pokoju w Europie. Spotkanie pozwoliło częściowo ograniczyć obawy państw europejskich co do nieskoordynowanego wycofania sił USA z Europy. Szczegóły rozmów dotyczyły mechanizmów dalszego wsparcia wojskowego dla Ukrainy, zarówno w zakresie dostaw uzbrojenia, jak i pogłębiania współpracy przemysłów obronnych państw UE i NATO z Ukrainą. Ma to istotne znaczenie w kontekście przyjętego przez UE instrumentu SAFE wartego 150 mld euro i ukierunkowanego na rozwój europejskiego sektora zbrojeniowego. W trakcie spotkania omawiano też doświadczenia z pola walki, co będzie sprzyjało nie tylko lepszemu dopasowaniu pomocy dla Ukrainy, ale także wzmacnianiu wspólnych zdolności do obrony w ramach UE i NATO.

O unijnym instrumencie SAFE pisała Aleksandra Kozioł
➡️

credit: Amel Emric / Reuters / Forum


 

Rosyjskie straty od początku agresji na Ukrainę szacuje się na ponad milion zabitych i rannych. Mimo wysokiej liczby ofiar Rosja będzie kontynuować ofensywę, licząc, że w końcu ustanie zachodnie wsparcie dla Ukrainy i załamie się ukraińskie morale.

Chociaż liczby podawane przez ukraiński sztab generalny są trudne do zweryfikowania, nie są nieprawdopodobne. Niezależne dane wskazują na potwierdzoną śmierć ponad 111 tys. rosyjskich żołnierzy, co oznacza, że na jednego zabitego przypada dziewięciu rannych. Podobny stosunek zabitych do rannych jest po stronie ukraińskiej. Wskazuje na to wypowiedź prezydenta Zełenskiego z początku roku, że od wybuchu wojny zginęło 45 tys. ukraińskich żołnierzy, a liczba zabitych i rannych wynosiła 390 tys. żołnierzy. Rosja ponosi wysokie straty, ponieważ próbuje przejąć kontrolę nad całym regionem Donbasu. Zajmuje kolejne obszary, prowadząc ataki niewielkimi grupkami żołnierzy, aby ograniczyć straty wynikające z użycia przez przeciwnika artylerii. Ukraina zadaje jednak wysokie straty przy użyciu dronów, które odpowiadają już za ok. 80% zabitych i rannych po stronie rosyjskiej. Do wysokich strat przyczynia się także słabe wyszkolenie rosyjskich żołnierzy. Rosja, prowadząc ofensywę, chce przekonać Ukrainę i jej partnerów, że może zająć inne zaanektowane regiony, których w pełni nie kontroluje. Liczy, że osłabienie zachodniej determinacji do wsparcia Ukrainy doprowadzi do załamania jej morale i skłoni ukraińskie władze do przyjęcia rosyjskich warunków. Pogorszenie sytuacji gospodarczej może z czasem utrudnić Rosji opłacanie żołnierzy kontraktowych i prowadzenie ofensywy.