Tygodnik PISM: Amerykański, nr 8/2025

8
30.05.2025

Co tydzień analizujemy wydarzenia i procesy, które mają wpływ na politykę państw obu Ameryk. Dziś:

  • Wizyta króla Karola III na inauguracyjnej sesji parlamentu w Kanadzie
  • USA na drodze do odrodzenia energetyki jądrowej
  • Przyjęcie „jednej, wielkiej, pięknej ustawy” przez Izbę Reprezentantów USA
  • Spór władz USA z Uniwersytetem Harvarda i plany ograniczeń w wydawaniu wiz zagranicznym studentom
  • Wybory parlamentarne i regionalne w Wenezueli

Karol III – król Wielkiej Brytanii i monarcha Kanady – 27 maja zainaugurował nową sesję kanadyjskiego parlamentu. Wygłosił z królewskiego tronu przemówienie, w którym określił kierunki polityki i priorytety dla nowego rządu premiera Marka Carneya.

Obecność króla w Ottawie służyła podkreśleniu niepodległości i suwerenności Kanady wobec agresywnej polityki i ekspansjonistycznej retoryki prezydenta USA Donalda Trumpa. Wykorzystano do tego uwypuklenie historycznych korzeni Kanady (angielskich, francuskich i rdzennych), których poczucie wzmacnia się wśród obywateli – nowe badania opinii publicznej wskazują na wzrost poparcia dla utrzymania systemu monarchii konstytucyjnej. W polityce zagranicznej głównym wyzwaniem dla premiera będzie znormalizowanie relacji z administracją Trumpa. Wiąże się to z dążeniem do współpracy w ważnych dla obu państw obszarach, m.in. handlu i zwalczaniu przestępstw transgranicznych (głównie przemytu fentanylu). Niemniej rząd Kanady zamierza zacieśniać współpracę z innymi partnerami, w tym europejskimi. Priorytetem dla Carneya ma być zwiększenie wydatków na siły zbrojne Kanady, co ma znaczenie także dla realizacji planu zabezpieczenia Arktyki. Kluczowa w tym zakresie będzie współpraca transatlantycka. Rząd ma rozwijać sektor przemysłu obronnego, a do 1 lipca br. zamierza formalnie dołączyć do planu „ReArm Europe” Unii Europejskiej, co może zmniejszyć zależność sił zbrojnych Kanady od zakupów zbrojeniowych z USA.

O perspektywach polityki zagranicznej i relacji z USA po wyborach w Kanadzie pisał Paweł Markiewicz
➡️

Jennifer Gauthier / Reuters / Forum


 

23 maja prezydent Donald Trump podpisał serię rozporządzeń mających przyspieszyć rozwój technologiczny, badania naukowe, nowe inwestycje i potencjał eksportowy w sektorze energetyki jądrowej, której moce w USA mają wzrosnąć ze 100 do 400 GW w 2050 r. Przepisy zakładają reformę Komisji Dozoru Jądrowego (NRC), zwiększenie bezpieczeństwa dostaw paliwa jądrowego i silniejsze zaangażowanie Departamentu Obrony.

Mimo ponadpartyjnej zgody i reform podjętych przez obie poprzednie administracje (Joe Bidena i Trumpa) w kierunku rozwoju Stany Zjednoczone nie były w stanie przyspieszyć go na tyle, by odzyskać pozycję globalnego lidera w sektorze jądrowym, którą utraciły na rzecz Chin i Rosji. Dzięki nowo przyjętym przepisom w krótkim okresie ma zostać zrealizowany cel polityki energetycznej Trumpa w tej dziedzinie, czyli osiągnięcie dominacji. Ma to zwiększyć niezależność energetyczną USA oraz zabezpieczyć dynamiczny rozwój sektorów cyfrowego i przemysłowego. Podjęte działania są też odpowiedzią na starzejącą się flotę reaktorów w USA (ich średni wiek to 45 lat, podczas gdy w ChRL 11), zastój inwestycyjny, rosnące zapotrzebowanie centrów danych, komputerów kwantowych i sztucznej inteligencji na energię oraz globalny wyścig w rozwoju najnowocześniejszych technologii jądrowych (SMR, reaktory IV generacji). Przyjęta strategia osłabia rolę regulatora NRC na rzecz departamentów Obrony i Energii, w których od stycznia br. dokonano masowych zwolnień i cięć budżetu. Takie podejście rodzi wątpliwości co do bezpieczeństwa wdrażania nowych technologii jądrowych i podważa globalne zaufanie do NRC, która dotychczas wspierała rozwój kadr i systemów regulacyjnych m.in. w Polskiej Agencji Atomistyki.

Więcej o polityce energetycznej Donalda Trumpa pisał Tymon Pastucha
➡️

CARLOS BARRIA / Reuters / Forum


 

Izba Reprezentantów 22 maja stosunkiem głosów 215 do 214 przyjęła ustawę rekoncyliacyjną, gwarantującą środki na realizację licznych obietnic wyborczych Donalda Trumpa. Ustawa musi jeszcze zostać przegłosowana przez Senat, nim trafi do podpisu prezydenta.

Roboczy tytuł: „jedna, wielka, piękna ustawa” odzwierciedla presję Trumpa na procedowanie politycznych priorytetów w jednym projekcie legislacyjnym zamiast w kilku osobnych. Przyjęcie ustawy w tej formie to sukces prezydenta i spikera Izby Reprezentantów Mike’a Johnsona, któremu udało się w większości utrzymać dyscyplinę wewnątrz Partii Republikańskiej. Mimo że Republikanie wykorzystują mechanizm rekoncyliacji i w Senacie potrzebują poparcia tylko zwykłej większości (51 głosów ze 100, w sytuacji gdy mają 53 mandaty), to projekt ulegnie zmianom ze względu na wątpliwości części senatorów tej partii. Choć według deklaracji Białego Domu ustawa ma się przyczynić do zredukowania zadłużenia publicznego, to niezależne Biuro Budżetowe Kongresu oszacowało, że w obecnej formie pogłębi je ona o kolejne 3,8 bln dol. (obecnie ok. 36,9 bln dol., 123% PKB), przede wszystkim z uwagi na szeroki zakres proponowanych ulg podatkowych, ale także znaczny wzrost wydatków na obronność (w tym rozwój systemu obrony rakietowej Złota Kopuła), ochronę granic i deportacje. Fiskalni konserwatyści będą oczekiwać bardziej zbilansowanych rozwiązań, nieskutkujących pogłębianiem deficytu budżetowego i wzrostem zadłużenia państwa. Niektórzy senatorowie mogą przeciwstawiać się ograniczeniom dostępności do programów ochrony zdrowia Medicaid i pomocy żywieniowej SNAP, obawiając się negatywnych skutków wyborczych.


 

Administracja Donalda Trumpa uniemożliwiła Uniwersytetowi Harvarda rekrutowanie zagranicznych studentów oraz ogłosiła plan wstrzymania rządowych grantów w wysokości 100 mln dol. Władze USA planują również ograniczenia w wydawaniu wiz studentom, szczególnie z Chin.

Decyzja Trumpa dotycząca Uniwersytetu Harvarda jest elementem walki politycznej prezydenta ze środowiskami akademickimi postrzeganymi przez niego jako wrogie. Uzasadniając swoje postanowienie, administracja chce zadbać o wolność naukową i swobodę wypowiedzi, której w jej ocenie brakuje na Uniwersytecie. Celem takich działań jest wymuszenie na środowisku akademickim zmian w dotychczasowej polityce pozyskiwania studentów z zagranicy, którzy wpłacają dodatkowe środki na rzecz uczelni. Administracja chce też odstąpienia od promocji koncepcji lewicowych oraz podjęcia walki z antysemickimi i antyizraelskimi wystąpieniami studentów i wykładowców. Wpisuje się w nie także ograniczenie wydawania nowych pozwoleń na wjazd oraz unieważnienie części zgód wydanych chińskim studentom. Władze USA chcą w ten sposób uszczelnić swoje działania w systemowej rywalizacji z Chinami, którym zarzuca się kształcenie swoich kadr w USA i wykorzystywanie pozyskanej wiedzy na korzyść chińskiej gospodarki. Ponadto Departament Stanu planuje prowadzić bardziej restrykcyjny proces sprawdzający wszystkich studentów aplikujących o wizy studenckie, uwzględniający ich aktywność w mediach społecznościowych pod kątem negatywnie postrzeganych ruchów i koncepcji, co w efekcie zmniejszy liczbę wydawanych pozwoleń, a także może obniżyć atrakcyjność USA dla zagranicznych studentów.


 

Wenezuelski reżim Nicolása Maduro ogłosił zwycięstwo swoich kandydatów w zorganizowanych 25 maja wyborach do Zgromadzenia Narodowego i władz regionalnych. Opozycja skupiona m.in. wokół Maríi Coriny Machado wezwała do bojkotu głosowania.

Niska frekwencja – ok. 42% wg danych oficjalnych i ok. 13% wg opozycji – nie przeszkodziła reżimowi w ogłoszeniu zwycięstwa jego kandydatów: obejmą oni 23 z 24 urzędów gubernatorów stanów i ponad 250 z 285 mandatów w Zgromadzeniu Narodowym. Chavistowskie władze domykają tym samym proces konsolidacji kontroli nad państwem, po tym jak sfałszowały zwycięstwo Maduro w wyborach prezydenckich 28 lipca ub.r., a ten bezprawnie zainaugurował swoją trzecią kadencję 10 stycznia br. Realizując te zamierzenia, reżim sięgnął po sprawdzone metody, m.in. skuteczne podsycanie podziałów wśród opozycji w kwestii udziału i kandydowania w wyborach oraz prześladowania swoich przeciwników (np. w przededniu głosowania służby aresztowały 70 osób). Zdecydował też o usunięciu unikalnych kodów QR z protokołów wyborczych, żeby zapobiec niezależnej weryfikacji wyników, jaką w ubiegłym roku przeprowadziła opozycja, dowodząc, że jej kandydat Edmundo González wbrew oficjalnej wersji zdecydowanie wygrał z Maduro. Nieskuteczna presja międzynarodowa wzmocniła przekonanie reżimu, że może bezkarnie wzmagać represje oraz nasilać konfrontację w relacjach z innymi państwami. Potwierdza to wybranie w majowym głosowaniu władz stanu Guayana Esequiba, ustanowionego przez reżim w ub.r. na podstawie rzekomego przejęcia de iure od Gujany regionu Essequibo, do którego prawa rości sobie Wenezuela.

O kontekście związanym z konsolidacją władzy reżimu Maduro pisał Bartłomiej Znojek
➡️

Gaby Oraa / Reuters / Forum