Tygodnik PISM: Amerykański, nr 13/2025

13
18.07.2025

Co tydzień analizujemy wydarzenia i procesy, które mają wpływ na politykę państw obu Ameryk. Dziś:

  • Trump ostrzega Putina i daje ultimatum

  • Stany Zjednoczone ponownie przesuwają termin wprowadzenia ceł

  • Zwolnienia w Departamencie Stanu USA

  • Wizyta Netanjahu w Waszyngtonie bez przełomu

  • Donald Trump grozi Brazylii 50-procentowym cłem na cały import

Donald Trump wyraził rozczarowanie dotychczasowym podejściem Rosji do procesu pokojowego. Zażądał od jej władz zakończenia konfliktu do początku września i zagroził wprowadzeniem sankcji. Jeśli zapowiedzi te zostaną zrealizowane, znacząco zwiększą się rosyjskie koszty prowadzenia działań przeciw Ukrainie.

W wywiadzie udzielonym BBC 14 lipca Donald Trump podkreślił, że jest rozczarowany postawą Władimira Putina, który nie zmierza do zakończenia wojny. Trump de facto przyznał też, że proces pokojowy znalazł się w impasie, mimo deklaracji Putina o gotowości do rozmów, składanych przez niego w trakcie rozmów telefonicznych (ostatnia odbyła się 3 lipca). Zapowiedział także przywrócenie wsparcia wojskowego dla Ukrainy, które ma zostać zorganizowane za pośrednictwem państw NATO i za które zapłacą państwa europejskie. Poprawi to zdolności Ukrainy do obrony, zwłaszcza że w odpowiedzi na wstrzymanie przez USA na początku lipca dostaw m.in. amunicji artyleryjskiej i rakiet Patriot Rosja nasiliła ataki powietrzne z użyciem dronów na ukraińskie terytorium. Ostatnie bombardowania doprowadziły do zwiększenia liczby ofiar wśród ludności cywilnej, co, jak przyznał Trump, było dla niego impulsem do działania. Niewiele jednak wskazuje na to, że Rosja będzie chciała wrócić do rozmów. Tym większe znaczenie dla przyszłości procesu pokojowego będzie miała ewentualna decyzja Trumpa o nałożeniu sankcji nie tylko na Rosję, ale też na państwa, które są jej znaczącymi partnerami handlowymi kupującymi m.in. surowce naturalne jak Chiny, Brazylia, Indie czy Turcja. Zmniejszenie wpływów z eksportu ropy i gazu, które stanowią ok. 1/3 dochodów budżetowych Rosji, utrudni jej finansowanie działań wojennych.


 

Władze USA poinformowały o opóźnieniu wejścia w życie podwyższonych ceł horyzontalnych (tj. ceł nakładanych na wszystkie towary sprowadzane od danego partnera) oraz aktualizowaniu ich wysokości. O nowych stawkach, które mają obowiązywać od 1 sierpnia, rząd USA informuje partnerów handlowych w specjalnych listach.

Cła pierwotnie miały wejść w życie 9 kwietnia, ale zostały czasowo zawieszone do lipca. Kolejna zmiana dowodzi, że są one traktowane jako element negocjacji handlowych, a nie samodzielny środek polityki gospodarczej. Wysokość obciążeń ustalana w lipcu jest dla wielu krajów inna niż zaproponowana 2 kwietnia – np. dla UE jest to 30% zamiast 20%, dla Japonii 25% zamiast 24%, dla Kambodży 36% zamiast 49%. O ile stawki przedstawione w kwietniu wynikały z rozmiaru deficytów handlowych, to obecnie odzwierciedlają one raczej polityczną potrzebę zaprezentowania determinacji w negocjacjach.

Nowy termin został określony przez Donalda Trumpa jako „wiążący, choć nie na 100%”. Wysyłanie osobistych listów do liderów partnerów handlowych oznacza, że USA wciąż dążą do zawarcia porozumień, a nie jednostronnego wprowadzenia w życie ceł. Nie można wykluczyć, że pewne środki wejdą w życie, ale ryzyko jednostronnych działań Stanów Zjednoczonych wobec większości partnerów handlowych jest znacząco niższe niż w kwietniu. Z punktu widzenia UE wskazane jest kontynuowanie negocjacji z USA i ograniczenie nadwyżki handlowej z tym krajem, tak by różnice w podejściu do kwestii gospodarczych nie rzutowały negatywnie na współpracę w dziedzinie bezpieczeństwa.

O cłach wzajemnych pisał Piotr Dzierżanowski
➡️

Carlos Barria / Reuters / Forum


 

11 lipca Departament Stanu ogłosił zmniejszenie liczby pracowników o 11%. Zwolnienie ponad 1300 osób stanowi element realizacji obietnicy wyborczej Donalda Trumpa dotyczącej zredukowania administracji federalnej.

Najnowsza decyzja Sądu Najwyższego, który podważyła nałożony przez sąd niższej instancji zakaz przeprowadzania redukcji etatów urzędniczych, została wykorzystana w pierwszej kolejności w departamentach Stanu (DS), Edukacji, Weteranów i Skarbu. Zwolnienia odzwierciedlają zawarty w programie Partii Republikańskiej postulat zwiększenia wydajności i efektywności rządu federalnego. Zmniejszanie zasobu kadrowego DS stanowi bezpośrednią konsekwencję zapowiedzi Donalda Trumpa dotyczących „oczyszczenia” tego i innych resortów z urzędników, którzy w przeszłości opowiadali się politycznie po stronie Demokratów oraz, jak sugerował prezydent, sabotowali jego działania w polityce zagranicznej. Powodem redukcji mogła być też potrzeba wygospodarowania etatów dla części personelu byłego USAID, które zostało włączone do DS po prawie całkowitym obcięciu finansowania na początku lipca br.

Pojawiające się ze strony pracowników DS głosy o zatrudnianiu osób lojalnych wobec prezydenta Trumpa mogą sugerować działania w kierunku obsadzenia urzędów osobami o jasnych motywacjach politycznych w zastępstwie doświadczonych kadr. Braki personelu – zwłaszcza jeśli dojdzie do kolejnych zwolnień – będą wpływały na zdolność aparatu państwa do realizacji polityki administracji. Może to spowodować utrudnienia dla sojuszników i partnerów USA w realizacji wspólnych przedsięwzięć, zwłaszcza jeśli zmiany dotkną placówek dyplomatycznych oraz kluczowych komórek w strukturze Departamentu.

O USAID pisaliśmy w tygodniku Unia Europejska nr 1/2025
➡️

PISM


 

W dniach 7–10 lipca odbyła się trzecia w tym roku wizyta premiera Izraela Benjamina Netanjahu w USA. Rozmowy z Donaldem Trumpem i przedstawicielami administracji nie doprowadziły do nowych decyzji dotyczących kryzysu w regionie.

Celem wizyty po stronie izraelskiego premiera były stabilizacja i ugruntowanie poparcia ze strony prezydenta Trumpa, naruszonego po czerwcowych atakach przeciwko irańskiemu programowi nuklearnemu, do których USA ostatecznie dołączyły. Netanjahu chciał również uzyskać deklarację konieczności dalszego wspierania Izraela przez USA poprzez dostarczanie broni i amunicji. Głównym przedmiotem serii spotkań było zawieszenie broni w Strefie Gazy, jednak mimo presji z strony prezydenta USA, oczekującego trwałego zakończenia wojny, nie doszło w tej kwestii do żadnego przełomu. Negocjacje prowadzone w Katarze wciąż pozostają w impasie, a kolejnymi punktami spornymi są wprowadzony nowy mechanizm dystrybucji pomocy humanitarnej, którego zniesienia domaga się Hamas, i izraelskie żądania utrzymania obecności w tzw. korytarzu Morag, wykorzystywanym do kontroli terytorium i ludności na południu Strefy Gazy. W doniesieniach z wizyty nie pojawiały się pozostałe aspekty związane z sytuacją w regionie, m.in. kwestia normalizacji relacji między Izraelem i Syrią czy innymi państwami arabskimi lub powrotu do negocjacji amerykańsko-irańskich, co zapowiedział prezydent Trump. W amerykańskiej klasie politycznej i społeczeństwie (wśród przedstawicieli i zwolenników obu partii) zauważalnie narasta niechęć wobec działań Izraela w konflikcie z Palestyńczykami, co może wpływać na dalsze kalkulacje administracji, zwłaszcza w kontekście przyszłorocznych wyborów do Kongresu.

O bliskowschodniej polityce USA pisał Mateusz Piotrowski
➡️

credit: Amr Alfiky / Reuters / Forum


 

Donald Trump w liście do prezydenta Luiza Inácio Luli da Silvy zagroził nałożeniem 50-procentowych ceł na cały import z Brazylii, o ile ta nie zrezygnuje z procesu wobec byłego prezydenta Jaira Bolsonaro. Zarzuty dotyczą organizacji zamachu stanu po tym, jak Bolsonaro przegrał z Lulą starania o reelekcję w 2022 r.

List Trumpa spotkał się z natychmiastową odpowiedzią prezydenta Luli, który wyraził gotowość do odpowiedzi ekonomicznej, jeżeli Stany Zjednoczone 1 sierpnia faktycznie nałożą cła na Brazylię. Groźba Trumpa dowodzi jego bliskich związków z Bolsonaro (utrzymywanych m.in. za pośrednictwem jego syna, Eduardo Bolsonaro) i pokazuje gotowość do ingerencji prezydenta USA w sprawy wewnętrzne innych państw, również z użyciem narzędzi aparatu państwa. Trump wykorzystywał już cła, by wpływać na politykę m.in. Chin, Kanady, Kolumbii i Meksyku. Na jego decyzje dotyczące Brazylii dodatkowo rzutuje jej aktywność w ramach grupy BRICS+, w tym krytyka amerykańskiej polityki w komunikacie po szczycie w Rio de Janeiro. Chcąc przeciwdziałać dalszemu rozszerzaniu grupy, co jest celem prezydenta Luli, Trump zagroził nałożeniem 10-procentowych ceł na wszystkie państwa BRICS. Przykład Brazylii pokazuje, że groźba ceł jako środka presji politycznej może być wykorzystywana także w przypadkach, w których wymiana handlowa odbywa się z korzyścią dla USA i nie znajduje podstaw na poziomie ogólnych relacji handlowych. Choć Trump twierdzi, że polityka Brazylii doprowadziła do deficytu handlowego po stronie Stanów Zjednoczonych i oskarża ją o nieuczciwe praktyki handlowe, to w rzeczywistości od 2008 r. USA stale notują nadwyżkę. Faktyczne nałożenie ceł i ich utrzymanie mogłoby nieść negatywne skutki gospodarcze dla USA, ze względu na mniejszą atrakcyjność wybranych amerykańskich towarów w Brazylii zmniejszenie na nie popytu.

O prezydenturze Luli mówił Bartłomiej Znojek
➡️

PISM