Tygodnik PISM: Amerykański, nr 10/2025

10
13.06.2025

Co tydzień analizujemy wydarzenia i procesy, które mają wpływ na politykę państw obu Ameryk. Dziś:

  • Zapowiedź zwiększenia wydatków Kanady na obronność
  • Rozmowy Stanów Zjednoczonych i Chin o porozumieniu handlowym
  • Polityczne skutki zamieszek w Los Angeles dla Donalda Trumpa i władz Kalifornii
  • Wzrost napięć społecznych w USA i protesty przeciwko działaniom władzy federalnej
  • Wizyta prezydenta Brazylii we Francji

Premier Kanady Mark Carney zapowiedział zwiększenie środków na modernizację i rozwój kanadyjskich sił zbrojnych o 9,3 mld dol. kan. jeszcze w tym roku fiskalnym. Umożliwi to zrealizowanie zobowiązania do przeznaczania 2% PKB na obronność wobec Sojuszu Północnoatlantyckiego.

Zapowiedź Carneya stanowi realizację kluczowego postulatu wyborczego dotyczącego doinwestowania bezpieczeństwa i obrony Kanady. Jest też przykładem rozbieżności między jego polityką a polityką byłego premiera Justina Trudeau z Liberalnej Partii Kanady, którego decyzje o podniesieniu wydatków zbrojeniowych miały umożliwić osiągnięcie pułapu 2% PKB najwcześniej w 2030 r. Zwiększenie środków przez rząd Carneya jest też dla sojuszników sygnałem, że Kanada to wiarygodny partner w NATO w kwestiach bezpieczeństwa transatlantyckiego oraz regionalnego – na północnej flance. W celu wzmocnienia bezpieczeństwa w Arktyce poprzez intensyfikację monitorowania oraz podniesienie możliwości obrony tego regionu planowane jest włączenie Kanadyjskiej Straży Przybrzeżnej w zdolności obronne NATO. Dla sił zbrojnych Kanady kluczowe będą ich modernizacja, w tym zakup nowych rodzajów broni (np. okręty podwodne, wozy bojowe), oraz rozwój w obszarach nowych technologii – cyberbezpieczeństwa, sztucznej inteligencji i zdolności kosmicznych. Wyzwaniem będzie wprowadzenie zmian w skomplikowanym procesie zamówień zbrojeniowych, bez których zapowiadane inwestycje i modernizacja mogą się opóźnić.

O wyzwaniach dla Kanady dot. obronności i modernizacji sił zbrojnych pisał Paweł Markiewicz
➡️

Aleksiej Witwicki / Forum


 

Impas w realizacji porozumień handlowych doprowadził do rozmowy telefonicznej między prezydentem USA Donaldem Trumpem a przewodniczącym ChRL Xi Jinpingiem. Poprzedziła ona kolejną rundę negocjacji, które zakończyły się 10 czerwca w Londynie.

Rozmowa Xi–Trump (pierwsza od inauguracji amerykańskiego prezydenta w styczniu br.) miała pomóc we wdrażaniu ustaleń z chińsko-amerykańskiego spotkania z 12 maja br. w Genewie, po którym obie strony zawiesiły na 90 dni wysokie stawki celne i rozpoczęły rozmowy nt. porozumienia. Jednak zarówno USA, jak i ChRL zarzucały sobie łamanie ustaleń (m.in. poprzez ograniczenia eksportowe). Trump podkreślał wolę komunikacji z przywódcą ChRL, dlatego przed rozmowami w Londynie powołał dodatkowego negocjatora USA – został nim sekretarz handlu Howard Lutnick. Chiny odebrały tę decyzję jako wyraz gotowości strony amerykańskiej do kompromisu w zakresie kontroli eksportu. Deklaracje zmniejszenia ograniczeń handlowych i kontynuacji dialogu padły też po londyńskim spotkaniu. Nastawienie Trumpa jest dla Chin dowodem ich lepszej pozycji w sporze z USA. Pomimo pojednawczej retoryki (po spotkaniach w Genewie i Londynie oraz rozmowie przywódców) Chiny będą przeciągać w czasie możliwe ustępstwa, wykorzystując niecierpliwość USA. Okazją do tego będą przygotowania do ewentualnej wizyty amerykańskiego prezydenta, zaproszonego przez Xi do Chin w trakcie rozmowy.

O rozejmie w wojnie handlowej USA–Chiny pisał Damian Wnukowski
➡️

Emma Farge / Reuters / Forum


 

Akcja zatrzymań i deportacji nieudokumentowanych imigrantów prowadzona przez Urząd Celno-Imigracyjny (ICE) w Los Angeles doprowadziła do protestów, a następnie zamieszek. W odpowiedzi prezydent Donald Trump, bez zgody gubernatora Kalifornii Gavina Newsoma, zmobilizował Gwardię Narodową (4 tys. żołnierzy) i rozmieścił 700 żołnierzy Piechoty Morskiej w roli sił wspierających.

Decyzja Trumpa o rozmieszczeniu sił Gwardii Narodowej bez konsultacji z gubernatorem Newsomem zaognia ich spór polityczny i należy odbierać ją jako nadzwyczajną dla funkcjonowania USA i relacji między władzami stanowymi a władzą federalną. Wykorzystanie tego narzędzia po raz pierwszy od lat 60. wyraża chęć Trumpa do sprowokowania władz Kalifornii, aby udzieliły politycznej odpowiedzi, jak również do pokazania się w roli przywódcy bezwzględnego w osiąganiu swoich celów. Obietnica wyborcza zdecydowanej walki z nieudokumentowanymi imigrantami – zarówno próbującymi przedostać się przez granicę, jak i już przebywającymi na terenie USA – pozostaje kluczowym obszarem zainteresowania prezydenta wobec braku wyraźnych sukcesów w innych obszarach administrowania państwem. Ponadto wskazanie na możliwość aresztowania gubernatora Kalifornii, jeśli zajdzie taka konieczność, oraz ostra krytyka Trumpa ze strony Newsoma mogą być obopólnie korzystne dla tych polityków. Gubernator Kalifornii jest jednym z głównych potencjalnych kandydatów do reprezentowania Partii Demokratycznej w wyborach prezydenckich w 2028 r., a poparcie dla jego kandydatury wśród wyborców partii może rosnąć wraz z wyraźnym postawieniem się w opozycji do polityki i środowiska MAGA.


 

Zaangażowanie przez Donalda Trumpa sił zbrojnych w odpowiedzi na zamieszki w Los Angeles przyczyniło się do rozlania protestów na inne duże miasta. Zbiega się to w czasie z organizowaną przez prezydenta 14 czerwca br. paradą wojskową w Waszyngtonie, której również sprzeciwia się część społeczeństwa.

Zjawisko protestów, pierwotnie o charakterze lokalnym, zyskało szerszą grupę aktywnych zwolenników w wyniku bezpośredniego zaangażowania sił zbrojnych przez Trumpa. Demonstracje rozpoczęły się m.in. w Austin, Dallas, Houston i San Antonio w Teksasie, wymuszając na gubernatorze Gregu Abbotcie mobilizację gwardii narodowej (5 tys. żołnierzy). Z uwagi na determinację administracji Trumpa do prowadzenia deportacji na większą skalę, będących pierwotną przyczyną protestów w Los Angeles, jest mało prawdopodobne, że zjawisko to prędko zaniknie. Z kolei niezadowolenie części społeczeństwa z organizacji parady wojskowej na 250. rocznicę utworzenia U.S. Army wynika nie z tendencji pacyfistycznych, ale ze sprzeciwu wobec politycznego wykorzystania sił zbrojnych, które służą Trumpowi do budowania wizerunku silnego i zdeterminowanego przywódcy, oraz z faktu, że z datą tą zbiegają się 79. urodziny prezydenta. Z tego względu w dniu parady w całych Stanach Zjednoczonych odbędzie się ok. 2 tys. demonstracji pod hasłem No Kings, przypominających skalą protesty hands-off z kwietnia br., kiedy ok. 3,5 mln Amerykanów również wyrażało niezadowolenie z podejścia władz do wielu kwestii. Nakładające się na siebie przykłady militaryzacji polityki pogłębią nieufność do administracji Trumpa i zagrożą dalszym wzrostem napięć społecznych.


 

W dniach 4–9 czerwca we Francji brazylijski prezydent Luiz Inácio Lula da Silva m.in. spotkał się z prezydentem Emmanuelem Macronem i wziął udział w dwustronnym forum gospodarczym. Podczas wizyty apelował do władz Francji o wycofanie sprzeciwu wobec umowy UE–Mercosur.

Pierwsza od 13 lat wizyta państwowa brazylijskiego prezydenta we Francji potwierdziła, że państwo to jest jednym z najważniejszych partnerów Brazylii w UE. Była też elementem dążeń do wzmocnienia brazylijskiej pozycji międzynarodowej. Rozbudowane relacje gospodarcze – Francja jest dla Brazylii czwartym partnerem handlowym w UE i trzecim światowym inwestorem – oraz współpraca m.in. w sferach energetyki, przemysłu obronnego i polityki klimatycznej to niektóre elementy ich strategicznego partnerstwa, ustanowionego w 2006 r. Dla rządu Luli Francja jest też cennym sojusznikiem w kształtowaniu wielobiegunowego porządku i we wzmacnianiu przeciwwagi dla USA – np. w marcu ub.r. podczas wizyty w São Paulo Macron argumentował, że obu partnerów łączy wizja światowego ładu bez podziałów i „wasalizmu wobec innych”. Impulsem dla ściślejszej współpracy dwustronnej stała się konfrontacyjna polityka administracji Donalda Trumpa. Wątpliwe jest jednak, by ostentacyjnie prezentowane bliskie relacje Luli i Macrona sprawiły, że apele brazylijskiego przywódcy w Paryżu o zgodę Francji na porozumienie UE–Mercosur (w kształcie wynegocjowanym w grudniu ub.r.) odniosą skutek. Francuski prezydent potwierdził swój sprzeciw i miał przekazać brazylijskiej delegacji tekst z propozycjami zmian w umowie.

O zakończeniu negocjacji porozumienia UE-Mercosur w grudniu 2024 r. pisał Bartłomiej Znojek
➡️

Martin Varela Umpierrez / Reuters / Forum