Przełożenie szczytu klimatycznego COP26 w Glasgow na 2021 r.
22
03.04.2020
Biuro Ramowej konwencji Narodów Zjednoczonych ds. zmian klimatu (UNFCCC) oraz rządy Wielkiej Brytanii i Włoch zadecydowały 1 kwietnia br. o przełożeniu tegorocznego szczytu klimatycznego COP26 na przyszły rok, bez precyzowania daty. Miał się on odbyć w listopadzie w Glasgow. Zmiana terminu szczytu utrudni realizację ambitnych celów klimatycznych.
Photo: Chris J Ratcliffe/PA Images

Dlaczego COP26 został przełożony?

Międzynarodowe negocjacje klimatyczne są poprzedzone dwutygodniową sesją negocjacyjną organów pomocniczych odbywającą się w Bonn na przełomie maja i czerwca oraz wieloma rozmowami dwu- i wielostronnymi. Wiele z tych spotkań nie mogłoby się odbyć w związku z pandemią COVID-19, a jej zwalczenie i ograniczenie jej skutków gospodarczych jest obecnie najważniejszym zadaniem dla władz państw. Niemożliwe byłoby merytoryczne przygotowanie szczytu i jego decyzji, nawet jeśli do listopada udałoby się powstrzymać pandemię. Dlatego Biuro UNFCCC, wraz z rządami brytyjskimi i włoskim (współorganizatorami COP26), zadecydowało o przełożeniu szczytu.

Choć sesja w Bonn została przełożona na 4–12 października, nie jest pewne, czy i ten termin zostanie dotrzymany. Z tego powodu Biuro UNFCCC nie podało dokładnej daty nowego COP26.

Jakie będą konsekwencje odłożenia szczytu dla przeciwdziałania zmianom klimatycznym?

Zmiana terminu szczytu odsuwa w czasie dyskusję o podwyższeniu ambicji deklarowanych działań, przede wszystkim redukcji emisji gazów cieplarnianych. Strony porozumienia paryskiego mogą najpóźniej do końca br. aktualizować krajowe zobowiązania klimatyczne (nationally determined contribution, NDC) z perspektywą do 2030 r. Szczyt w Glasgow miał być okazją do wywarcia na państwa większej presji. Wobec jego przełożenia i negatywnych skutków gospodarczych pandemii nie należy liczyć na aktualizację złożonych dotychczas NDC.

Przełożenie COP26 to kolejna przeszkoda w międzynarodowych negocjacjach klimatycznych po zeszłorocznym przeniesieniu COP25 z Santiago de Chile do Madrytu. Na szczycie tym nie osiągnięto kompromisu w sprawie m.in. handlu osiągnięciami na rzecz łagodzenia zmian klimatu czy jednolitych okresów obowiązywania NDC.

Co to oznacza dla Unii Europejskiej?

Opóźnienie procesu negocjacyjnego nie jest korzystne dla UE, która ochronę klimatu określiła jako swój priorytet. W grudniu 2019 r. Unia uzgodniła, że będzie dążyć do osiągnięcia neutralności klimatycznej do 2050 r., a Komisja Europejska (KE) zaprezentowała Europejski Zielony Ład, czyli strategię osiągnięcia tego celu. Frans Timmermans, wiceprzewodniczący KE odpowiedzialny za realizację planu, podkreślił 1 kwietnia br., że mimo pandemii COVID-19 UE nie spowolni przygotowań do COP26 i nie zamierza opóźnić działań na szczeblu unijnym. We wrześniu KE zaprezentuje plan  podwyższenia unijnego celu redukcji emisji do 2030 r. do 50–55% (w porównaniu z 1990 r.) i ocenę jego skutków. Do końca 2020 r. UE przedstawi też swoje zaktualizowane NDC. W obliczu konsekwencji pandemii trudno oczekiwać, że działania na rzecz klimatu zyskają poparcie wśród innych największych gospodarek.